Etiopia, czyli kraj brunatnych twarzy

Najwcześniejsze wzmianki o starożytnej Aethiopii pochodzą z Iliady i Odesei Homera. Mianem tym określano wówczas obszary górnego Nilu i Rogu Afryki. Samo słowo pochodzi od greckiego słowa Αἰθιοπία (Aithiopia) i można go rozumieć jako brunatne twarze. I właśnie z brunatnymi, fascynującymi twarzami kojarzy mi się Etiopia. Nie z ubóstwem, głodem czy wojną domową, ale właśnie z niezwykłymi ludźmi, ich twarzami i spojrzeniami

Tekst i zdjęcia: Adam Maciejewski

Powszechnie Etiopia przywodzi jednak na myśl przede wszystkim biedę. Faktycznie, PKB na osobę wynosi w Etiopii ok. 600 dolarów, czyli jest na poziomie ok. 3 proc. analogicznego wskaźnika w Polsce i 0,7 proc. w Norwegii. Jest to też jeden z najniższych poziomów PKB per capita wśród państw afrykańskich. Ale to równocześnie jedno z najszybciej rozwijających się w Afryce. Kilka wizyt w tym fascynującym kraju nie pozostawiło w moich wspomnieniach wrażenia ubóstwa ani głodu. W pamięci pozostały obrazy przyjaznych i uśmiechniętych ludzi, wspaniałych kościołów, dzikiej przyrody i licznych inwestycji będących symptomem szybko rozwijającej się gospodarki, choć rozwój ten jest szczególny, bowiem oparty na idei tzw. kapitalizmu państwowego.

Wspomniane brunatne twarze mieszkańców Etiopii są bardzo różne, tak jak różne są plemiona zamieszkujące ten obszar, jak różne są ich wierzenia i jak zróżnicowana jest natura tego kraju. Zwykle są to twarze młode, bowiem Etiopia to kraj ludzi bardzo młodych. Średnia wieku oscyluje wokół 19 lat. Dla porównania, w Polsce już około 41 lat. Ale piękno tych twarzy nie jest domeną tylko młodości. Twarze osób starszych są również fascynujące. Szkoda tylko, że burzliwa historia tego kraju ponownie wraca i niszczy delikatną równowagę, jaka tam ostatnio panowała. Jeśli szczęśliwie pośród zalewu niezwykle ważnych informacji o barwnym życiu polskich celebrytów i niekończącym się potoku analiz sytuacji epidemicznej uda się nam wychwycić wieści z tego jednego z najstarszych krajów chrześcijańskich świata, to zauważymy, że na tych twarzach oprócz naturalnego tam kurzu, często pojawiają się teraz łzy i krew.

Mieszkańcy Etiopii to głównie chrześcijanie (przede wszystkim wyznawcy Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego i w mniejszym stopniu protestanci) oraz muzułmanie. Znajdziemy też wyznawców wielu odmian animizmu, a nawet sporą społeczność tzw. Czarnych Żydów. Od strony etnicznej największe grupy to Oromowie (wyznają głównie islam i zamieszkują południe kraju) i Amharowie (tworzą etiopski kościół prawosławny i zamieszkują centralne wyżyny Etiopii, od setek lat pozostają u sterów lokalnej władzy). Sporo mniej jest Tigrajczyków (tego samego wyznania co Amharowie, zamieszkują północną część kraju/pogranicze z Erytreą). Tigrajczycy, mimo stosunkowo niewielkiej liczebności, odgrywali przez ostanie lata kluczową rolę w zarządzaniu krajem, tworząc, a w zasadzie dominując niełatwą koalicję z Amharami i Oromami. Dzisiaj trwa jednak krwawa wojna domowa pomiędzy koalicyjnym rządem a zbuntowanymi Tigrajczykami, którzy próbują zawrzeć sojusz z ludami Oromo. Są też liczne inne grupy etniczne (Somalijczycy, Sidama, Gurage, Wolaytta, Hadiya, Afarowie, Gamo, Gedeo, Silte, Kaficho…), ale nie odgrywają tak wielkiego znaczenia, jak te wcześniej wymienione.

Najbarwniejsze dla nas, podróżników, są jednak ludy zamieszkujące Dolinę Omo na pograniczu z Kenią i Sudanem. Na mnie największe wrażenie zrobili członkowie plemienia Karo – ich tatuaże, fantazyjne i kolorowe malunki pokrywające ciała oraz niezwykłej urody ozdoby głowy z kwiatów i piór to świat jakby z bajki lub egzotycznej opery. Niestety jest to plemię bardzo nieliczne i zagrożone wyginięciem. Bardzo ciekawi są słynący z agresji i dziwnego zwyczaju kaleczenia kobiecych ust i uszu Mursi. Gliniane talerzyki w zdeformowanych ustach kobiet to ich znak szczególny. Hamerowie słyną z pięknych i dumnych kobiet. Wyróżniają je szczególne fryzury, ubrania ze skóry oraz niespotykane ozdoby na szyi i nogach. Może kiedyś wrócimy do ich znaczenia. Hamerowie znani są też z oryginalnego obyczaju – skoków przez byki wykonywanych przez młodych mężczyzn w ramach zabiegania o wymarzoną wybrankę. Ogromne wrażenie robi również koczowniczy lud Dassanech zamieszkujący północne brzegi jeziora Turkana, gdzie nocując w wiosce pośród setek wydających niemal diabelskie dźwięki kóz miałem okazję zobaczyć niesamowite, odbywające się tylko przy świetle księżyca, tańce skąpo ubranych, młodych dziewcząt.

Co ciekawe, w tym pełnym bydła, kóz i kurzu kraju na czele rządu stoi świetnie wykształcony laureat pokojowej nagrody Nobla z roku 2019 (przyznanej za zawarcie pokoju z Erytreą), wywodzący się z ludu Oromo, zielonoświątkowiec Abiy Ahmed Ali. Mimo jego wysiłków, sytuacja polityczna w kraju jest niezwykle trudna i dynamiczna, co niestety nie ułatwia teraz planowania podróży do tego zakątka Afryki. Zakątka niezwykłego, ale pogrążającego się ponownie w chaosie.

Myślę, że do opowieści o Etiopii jeszcze wrócimy, a tymczasem pozostaję z podróżniczym pozdrowieniem.