e-4ORCE – nowa era napędów 4×4

e-4ORCE to nowe podejście Nissana do napędu na wszystkie koła. Jako lider elektromobilności nie zapomniał o swoim terenowym dziedzictwie i pomimo, iż w europejskiej ofercie ma już wyłącznie crossovery, wielu klientów wciąż pamięta o niepokonanych w terenie modelach Patrol. Są też tacy, którzy opłakują niezwykle dzielną Navarrę, łączącą cechy nowoczesnego SUV-a i auta użytkowego. Jak zachowuje się napęd e-4ORCE w ekstremalnych warunkach sprawdziliśmy na najwyżej na świecie położonym torze wyścigowym w Andorze.

Napęd na cztery koła z dwoma silnikami – e-4ORCE – został specjalnie zaprojektowany i stworzony, by współpracować z elektrycznymi i zelektryfikowanymi modelami Nissana i zapewniać niezawodne osiągi bez względu na warunki i porę roku. Z założenia napęd ma zapewnić bezpieczeństwo na śliskich, pokrytych śniegiem alpejskich trasach, czyli w naturalnym środowisku nowoczesnych SUV-ów. No, bo gdzie indziej będzie wyglądać lepiej współczesna „terenówka”, jak pod hotelem w Val di Sole, Zell am See czy Chamonix.

Pierwsza próba – jazda pod górę

Swoją wyprawę do Andory rozpoczęliśmy na lotnisku w Tuluzie, skąd elektrycznym Nissanem Ariya ruszyliśmy w liczącą około 170 km drogę do hiszpańskiej miejscowości Puigcerda. Niby niewymagająca trasa, ale droga przez cały czas wspina się w kierunku Pirenejów, a mnogość zakrętów wymaga od kierowcy dużego skupienia. Poza tym ruch lokalny i ciągłe ograniczenia nie nastrajają do odpoczynku za kierownicą. Ariya udowodniła jednak, że już dziś może być traktowana jak pierwsze auto w rodzinie, ponieważ w dość wymagających warunkach zużyła mniej niż połowę prądu zgromadzonego w bateriach, a to oznacza, że jest w stanie bez problemu pokonać na trasie ponad 350 km.

Myślenie zostaw komputerowi

To, po co przylecieliśmy do Francji i Andory miało się jednak wydarzyć dopiero następnego dnia. Oparty w 100% na napędzie elektrycznym napęd Nissana miał pokazać soją przydatność w najtrudniejszych warunkach. Zespół inżynierów Nissana odpowiedzialnych za opracowywanie jednostek napędowych wykorzystał posiadaną wiedzę i doświadczenie w trzech kluczowych obszarach: zarządzania jednostką elektryczną, układów napędu na cztery koła oraz technologii sterowania charakterystyką pracy zawieszenia. Efektem ich prac są nowatorskie rozwiązania, dające kierowcy poczucie pewności i dostarczające dynamicznych wrażeń w różnych sytuacjach podczas codziennej jazdy. Napęd z dwoma silnikami elektrycznymi zdecydowanie uprościł konstrukcję napędu. Wyeliminowanie wału napędowego, skomplikowanych mechanizmów różnicowych i reduktorów sprawiło, że sterowanie napędem stało się łatwe, a reakcja na polecenia komputera natychmiastowa.

W modelu X-Trail układ dwóch silników elektrycznych oferuje łączną moc 157 kW (213 KM): silnik umieszczony na przedniej osi ma moc 150 kW, a jednostka zamontowana na tylnej osi – 100 kW, co zapewnia imponujące przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 7 sekund. Układ przekazuje siłę napędową na tylną oś 10 tys. razy szybciej niż mechaniczny napęd na cztery koła.

Z kolei ARIYA e-4ORCE ma łączną moc 225 kW (306 KM), co przekłada się na dynamiczne przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 5,7 sekundy. Oba modele wyróżniają się pewnym prowadzeniem i zwrotnością we wszystkich warunkach drogowych, a także dynamiczną i płynną jazdą.

Na torze było ślisko

Po dojechaniu na tor w Andorze okazało się, że nocne opady śniegu nieco zmieniły warunki, w jakich mieliśmy testować napędy Nissana i to wcale nie na lepsze. Jednym słowem, lód został przykryty 20-centymetrową warstwą świeżego śniegu, dzięki czemu zrobiło się jeszcze bardziej ślisko. Na tyle ślisko, by wysiadając a auta „wywinąć pięknego orła”…

Po rozpoczęciu ćwiczeń okazało się jednak, że kompletnie nie czuć tej ślizgawki podczas jazdy i samochody idealnie wybierały tor jazdy. Rozdziałem momentu obrotowego na poszczególne koła zajmuje się komputer i to on decyduje które koło prowadzi auto, a które jest przyhamowywane. Zadaniem kierowcy jest nie przeszkadzać, czyli po prostu prowadzić tak, jak by jechał po suchym asfalcie.

Nieco więcej emocji wywołały szybsze próby, bowiem auta niezwykle plastycznie układały się w poszczególnych zakrętach. Czuje się wtedy delikatne prowadzenie tyłem, jednak w żadnym momencie nie odczułem nerwowości lub niepewności. Zarówno Nissan Ariya, jaki X-Trail e-Power podążają pewnie w zadanym kierunku.

Ciekawe, czy podjedzie?

Chyba jedynym testem, który mógłby wykazać słabości napędu e4ORCE była próba ruszania pod górę. Jest bowiem wiele czynników, które mogłyby zadecydować o tym, czy noc spędzimy w ciepłym, alpejskim hotelu, z filiżanką góralskiej herbaty, czy w samochodzie, na awaryjnych światłach, czekając na ciągnik. Ku mojemu zaskoczeniu, Auta ruszały bez problemu, a jedynym, co ma robić kierowca, jest trzymanie pedału przyspieszenia. Tam, gdzie o pomyślności wykonania manewru decyduje elektronika, komputer musi dostać wyraźne polecenie, by wiedzieć co ma robić. I robi to zaskakująco pewnie i bez zastanowienia.

Co ciekawe, podczas prac nad napędem e-4ORCE inżynierowie Nissana wykorzystali okazję i opracowali system zapobiegający przechyłom i nurkowaniu auta podczas hamowania i jazdy w zakrętach. Wrażenie opadania i wznoszenia nadwozia zostało ograniczone dzięki rozłożeniu siły hamowania rekuperacyjnego na przednią i tylną oś. Układ dwóch silników gwarantuje bowiem wyższy poziom odzyskiwania energii niż układ z jedną jednostką, a spokojne i stabilne zachowanie na drodze, to komfort jazdy dla pasażerów, szczególnie tych podróżujących na tylnej kanapie, jak również dla czworonożnych pupili.

Drogę z Andory do Tuluzy pokonaliśmy Nissanem X-Trail e-Power. Trasa powrotna o długości 170 km biegła tym razem w dół, a wydajny system rekuperacji ładował baterię układu hybrydowego. Nie uwierzycie, ale jeszcze 20 km przed lotniskiem komputer pokazywał zużycie paliwa 1 l/100 km i to tylko dlatego, że podobno nie może wskazać mniej.