dr Annette Winkler

Rozmowa z dr Annette Winkler, CEO firmy smart GmbH, marki koncernu Daimler AG.

– Spotykamy się po konferencji w Los Angeles inaugurującej państwa współpracę z awangardowym amerykańskim projektantem Jeremy Scottem. Czy to nowa strategia marketingowa Smarta?
– Przede wszystkim jest to konsekwentna kontynuacja budowania wartości naszej marki od końca lat 90., kiedy to zupełnie nowy i innowacyjny pojazd wszedł na rynki, najpierw europejskie, a potem światowe. Smart od początku swojej historii oznaczał funkcjonalność. To niewielki, dwuosobowy samochód typu microcar, doskonały do jazdy po mieście. Po drugie, to symbol innowacyjności. To nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że koncern Daimler AG, właściciel m.in. marki Mercedes-Benz, zawsze wyprzedzał konkurencję jeżeli chodzi o innowacje i przełomowe rozwiązania techniczne. Po trzecie – Smart to radość życia. Mówi się, że kierowcy Smartów uśmiechają się trzy razy częściej niż kierowcy w innych autach.

Chcemy wnieść tę radość życia do naszych miast, m.in. przez nowatorski design i kolory naszych samochodów. Przecież w Smarcie można zmieniać kolory paneli w zależności od nastroju czy pogody. Takie założenie mieliśmy od samego początku. Nasza współpraca z Jeremy Scottem jest więc logiczną konsekwencją tych działań. Jest on słynnym stylistą i projektantem mody, który ubiera takie gwiazdy, jak Lady Gaga, Britney Spears, Madonna, Beyoncé czy Rihanna. Zasłynął też projektami ubrań dla Miss Piggy z Muppetów – dlatego wybraliśmy Jim Henson Studios na premierę „Smart by Jeremy Scott”. Karl Lagerfeld powiedział kiedyś o nim, że jest jedynym projektantem, który mógłby go zastąpić w domu mody Chanel… Jako że Smart, to styl bycia i życia, a nie tylko samochód, zaangażowaliśmy do projektu artystę tej rangi, w dodatku z branży modowej.

– Czy Smart chce być dzięki temu bliżej świata mody?
– Moda to więcej niż ubiór, to wyraz naszej tożsamości, widzenia świata i naszej postawy wobec innych ludzi. Już teraz Smart jest niemal całkowicie nastawiony na customizację, czyli podkreślenie indywidualności każdego użytkownika. Jeżeli podoba się panu kolor mojej sukienki, może pan zamówić sobie Smarta dokładnie w takim samym kolorze. Mamy specjalny program „szycia na miarę”, co niejako sprowokowało współpracę z Jeremy Scottem. Po raz pierwszy w historii pozwoliliśmy projektantowi mody wpłynąć na wygląd zewnętrzny samochodu. To dowód na to, że jesteśmy chętni do współpracy z ludźmi o otwartych umysłach – zgodnie z hasłem marki Smart: „Open your mind”.

– Smart to wyjątkowy samochód. Sam jestem wielkim fanem szalonych samochodów, nie kryję, że skrzydlaty Smart bardzo mi się podoba.
– Tak, właśnie o to chodzi. Często spotykam się z pytaniem, jaka jest nasza grupa docelowa, kim są nasi klienci. Nasze samochody są stworzone dla ludzi, którzy chcą się wyróżniać, którzy mają dosyć sztampowych rozwiązań, wszystkiego tego, co uchodzi za „normalne”. Mamy wokół siebie tyle „normalnych”, przeciętnych rzeczy. Wiele samochodów różnych marek wygląda mniej więcej jednakowo, a Smart jest inny. Adresujemy nasze modele do ludzi otwartych, ciekawych nowości, mających świadomość ekologiczną – bo większość aut w miastach transportuje tylko jedną, co najwyżej dwie osoby. Tak więc Smart jest dla ludzi młodych duchem, a niekoniecznie wiekiem. Można mieć nawet 80 lat i być młodym – sercem i duchem właśnie. Smart jest właśnie dla takich ludzi.

– Tacy, którzy jeżdżą zimą kabrioletem?
– Można i tak. Właśnie chodzi o to, co się robi z miłości do samochodu.

– Dla Smarta pracuje pani od dwóch lat. Należy pani do grona top managerów jednej z najważniejszych światowych firm, koncernu z ponad 125-letnią historią – Daimler AG. Jakie ma pani plany?
– Tak, dwa lata i dwa miesiące, dokładnie… Smart to dla mnie wspaniała koncepcja, pomysł na nowoczesną mobilność, na to, jak sprawić, by ludzie poruszali się lepiej, szybciej i sprawniej. To kwestia wyjścia naprzeciw indywidualnej potrzebie przemieszczania się i lepszej jakości życia w mieście. A już ponad połowa ludności naszej planety mieszka w miastach! Sposób, w jaki ludzie mogą się przemieszczać, jest motorem napędowym ich życia, sposobem na osiągnięcie sukcesu, spełnienie ich potrzeb, poprawą jakości życia, zwłaszcza w metropoliach. Miasta rozrastają się, są coraz bardziej zatłoczone, więc problemy związane z przemieszczaniem się wciąż rosną. Jednocześnie musimy dbać o środowisko naturalne, walczyć z jego zanieczyszczaniem. Problemem są też miejsca parkingowe i wszechobecny hałas. Coraz więcej ludzi zadaje sobie pytanie, jak rozwiązać te problemy, jednocześnie niewiele sobie odmawiając.

Smart może być odpowiedzią na te rozterki. Stworzyliśmy samochód, który potrzebuje połowę, a nawet jedną trzecią powierzchni do parkowania, jaka jest niezbędna zwykłemu autu. Smart to też minimalna emisja CO2 i mniej wody potrzebnej do umycia samochodu. Rodzina Smarta powiększyła się właśnie o e-bike, czyli rower z silnikiem elektrycznym o mocy 20 W i e-scooter. To idealne rozwiązania dla komunikacji miejskiej. Wystarczająca prędkość i zero zanieczyszczania środowiska. Coś fantastycznego. Moim zdaniem, to przyszłość miejskiego transportu. Krótko mówiąc, dla mnie to tworzenie lepszego życia i dostarczanie radości mieszkańcom dużych miast. Dużo uśmiechu, jak w naszych reklamach!

– Smart jest modny i popularny w Europie, a jak widzi pani jego przyszłość na innych rynkach?
– Chiny podbiliśmy już trzy lata temu! Nikt nie wierzył, że to będzie sukces. Tak się jednak stało. Teraz Chiny to dla nas trzeci rynek pod względem liczby sprzedawanych pojazdów. W USA mamy pewne kłopoty, bo Amerykanie nie rozumieją naszej marki, tam nie ma jeszcze mody na małe samochody, ludzie nie czują potrzeby, żeby takie samochody kupować. Ale w tym roku sprzedaliśmy na rynek amerykański 10 tys. aut, podwoiliśmy sprzedaż w stosunku do roku poprzedniego. Nowym zupełnie rynkiem dla Smarta jest dzisiaj Meksyk. Mamy stagnację w Europie, ale podobnie dzieje się w przypadku innych marek samochodowych. Nie ma się czym martwić!

– A jak zarządza się firmą oferującą takie auta, jak Smart?
– Tym, co mnie napędza w życiu zawodowym, jest świadomość, że biznes powinien być robiony przez ludzi dla innych ludzi. Trzeba być ukierunkowanym na ich potrzeby. Włas­nych pracowników trzeba odpowiednio motywować, tak by pracowali dla klienta, niekoniecznie dla organizacji. Zawsze pytam, co klient pomyśli o naszych produktach, o nas? Czasami, gdy jestem na posiedzeniu zarządu, zadaję sobie pytanie, co o mnie pomyślą moi pracownicy? Zachowuję się tak, jakby na konferencji była zainstalowana kamera, która rejes­truje moje zachowania, słowa… Chcę, aby zawsze byli zadowoleni ze mnie zarówno klienci, jak i moi współpracownicy. Żeby mówili – ta osoba dobrze wykonuje swoją pracę.

Wierzę głęboko, że to nie liczby, czy statystyki są najważniejsze, ale pewne wartości, które naprawdę liczą się w zarządzaniu. Wymienię cztery najważniejsze: po pierwsze, to zdolność do wzbudzania w ludziach entuzjazmu. Jeżeli podchodzą do swoich zadań z entuzjazmem, to możesz już mówić o sukcesie. Ważne jest stworzenie im celu, który powinni osiągnąć – czy to jest sport, muzyka, czy też biznes. Jeżeli podchodzą do osiągnięcia tego celu z entuzjazmem, dążą do perfekcji, dają z siebie wszystko – po prostu muszą odnieść sukces. Dlatego najważniejszą rzeczą dla przywódcy jakiejkolwiek organizacji jest właśnie wzniecenie w ludziach uczucia entuzjazmu, wiary we własne siły i w wartość celu, który się przed nimi stawia. Druga ważna rzecz to, niestety, dyscyplina.

– Czyli kolejna reguła ze świata sportu…
– Jak najbardziej. Jeżeli zawodnik nie przychodzi na trening, nie jest w stanie czegokolwiek osiągnąć. Można być entuzjastycznie nastawionym do wypełnienia zadania, ale jeżeli nie respektujemy określonych zasad jego wykonania, to wszystkie nasze wysiłki będą na nic. Trzeba więc dokładnie określić  i przedyskutować z naszymi podwładnymi zasady postępowania. Co ważne – ludzie zwykle to lubią. Wbrew pozorom, kochają dyscyplinę, inaczej nie czują się dobrze, bo nie wiedzą, na czym stoją. Ważne jest więc ustanowienie zasad tej dyscypliny i ich egzekwowanie. To zresztą ważne w każdej relacji, bo daje gwarancję wzajemnego szacunku. W stosunku do pracowników ważne jest też pokazanie, że się ich docenia. I nie oznacza to, że ciągle ich chwalimy, mówimy zawsze, że coś zrobili świetnie, bo to nagle może być odebrane jako sztuczne.

Najważniejsze w postawie managera jest, według mnie, zwracanie uwagi na drugiego człowieka. Jeżeli ktoś przewodzi jakiejś grupie, to musi wiedzieć, co każdy członek grupy robi, co się z nim dzieje. Można kogoś krytykować, to oczywiste, ale trzeba wiedzieć, dlaczego coś mogło pójść nie tak, znać sytuację, nie tylko wierzyć pozorom. To najlepsza motywacja i sposób na docenienie drugiej osoby. Czwarta wartość, jakiej hołduję, to spójność. Przez spójność rozumiem zgodność deklaracji i zachowania. Przywódcy, liderzy powinni służyć dobrym przykładem. To, czego wymagam od innych, muszę najpierw sama wypełniać.

– Zdarza się pani, że komuś dziękuje za współpracę. Jakie są najczęściej powody takich decyzji?
– Do takiej sytuacji dochodzi, jeżeli pracownik notorycznie nie przestrzega zasad, o których przed chwilą wspomniałam. Jeżeli ktoś nie pracuje po to, by osiągnąć cel, w dodatku wspólny cel, sprzeniewierza się dyscyplinie, czyli zachowuje niezgodne z przyjętymi w firmie zasadami, nie umie pracować zespołowo, czyli niedocenia pracy innych, albo nie jest w stanie dawać dobrego przykładu, tzn. pokazuje, że jest negatywnie nastawiony do celu, kolegów, zasad – w takiej sytuacji nie widzę możliwości współpracy.

Co lubi dr Annette Winkler?

Kuchnia – bardzo różna. Czasami francuska, czasami włoska, a często niemiecka
Restauracja – „Trudno mi wskazać jedną, znam wiele wspaniałych miejsc…”
Samochód – Smart
Hobby – muzyka klasyczna i operowa. Lubi też gotowanie, bieganie, jazdę na rowerze. Jak podkreśla: „Najważniejszą rzeczą w życiu jest dla mnie spędzanie czasu z mężem w naszym domu nad przepięknym Jeziorem Bodeńskim”.