Cyfra czy analog?

Warszawskie targi Audio Video Show, które na początku listopada odwiedziły tysiące miłośników dobrej klasy dźwięku i obrazu, dowodzą, że ten segment rynku dynamicznie się rozwija

W brew obiegowym opiniom łatwy dostęp do multimediów, który umożliwiają proste odtwarzacze (np. telefony i tablety), wcale nie zahamował popytu na urządzenia wysokiej klasy, nierzadko kosztujące tyle, co porządny samochód. Skalę zjawiska najlepiej ilustruje to, że wystawcy 20. AVS nie zmieścili się na stadionie PGE Narodowym, więc organizatorzy wynajęli też sale i pokoje w hotelach Sobieski i Golden Tulip… Niewątpliwy magnes stanowiły prezentacje systemów Hi-Fi, z których najdroższy kosztował 2,2 mln zł. Audiofile mieli możliwość przetestowania legendarnych kolumn B&W 800 D3, 100-kilogramowych wież Naim Statement (za 800 tys. zł), nowych głośników Bang & Olufsen BeoLab 90 (o kosmicznym kształcie) i tubowych Avantgarde Duo XD. Znaczną powierzchnię ekspozycyjną zajęli producenci słuchawek, wśród których były m.in. Sennheiser Orpheus (za 250 tys. zł). Miłośnicy techniki wideo mogli wziąć udział w pierwszej publicznej prezentacji laserowego telewizora SIM2 xTV oraz nowości Samsunga (SUHD) i Philipsa (OLED 4K). W konferencji prasowej wziął udział szef największej na świecie firmy wytwarzającej gramofony Pro-Ject – Heinz Lichtenegger, który nigdy nie stracił wiary w to, że płyty winylowe muszą przetrwać rewolucję CD, ponieważ są najlepszym nośnikiem muzyki. Kiedy inni sprzedawali swoje kolekcje longplayów, on je kupował. W związku z tym dziś ma 25 tys. czarnych płyt, w znacznej części unikalnych.

Zadebiutował w biznesie, gdy miał 18 lat, jako sprzedawca hi-endowego sprzętu w najlepszym salonie w Wiedniu. Dwa lata później założył własny sklep, a następnie firmę Audio Tuning zajmującą się importem i sprzedażą sprzętu Hi-Fi. Teraz jest jego największym dystrybutorem w Austrii. Międzynarodową karierę zrobił dzięki firmie Pro-Ject, która powstała w 1991 r., gdy nikt nie wierzył w odrodzenie gramofonów i winyli. Dziś jest ich największym światowym producentem. Pro-Ject wykorzystał wieloletnie doświadczenia czeskiej fabryki Tesla, gdzie odbywa się produkcja. W katalogu firmy można też znaleźć kilka modeli kolumn, wzmacniaczy, przedwzmacniaczy gramofonowych, streamerów itp. Kolejnym ważnym gościem targów był Christopher Cabasse, prezes firmy znanej przede wszystkim dzięki kultowym kolumnom La Sphere w formie kuli – zdaniem znawców najlepszych z możliwych… Warto podkreślić, że nazwisko Cabasse związane jest z muzyką od 1730 r., przodkowie dzisiejszego szefa zajmowali się budowaniem instrumentów smyczkowych i strunowych przez prawie osiem pokoleń.

– Firma w obecnym kształcie powstała w 1950 r., mój ojciec był wielbicielem muzyki klasycznej, a później jazzu, i pragnął odtworzyć w warunkach domowych to, czego doświadczał w sali koncertowej – opowiada Christopher Cabasse. – W tamtych czasach muzykę odtwarzało się w wersji mono, nie było jeszcze mowy o Hi-Fi, a nasza firma zajmowała się produkcją głośników i wzmacniaczy. We wczesnych latach 50. kolumny Cabasse projektowane były na użytek filmów produkowanych w technice CinemaScope. Już w latach 50. były to głośniki wielokanałowe, pracujące w siedmiokanałowym systemie Discret, dzięki czemu można było uzyskać efekt lepszy od stereo. Wraz z rozwojem nowych technologii udało nam się stworzyć głośnik koaksjalny, który dzięki sferycznej obudowie pozbawionej kątów ostrych tworzy jedną sferę drgań, promieniując dźwiękiem w tej samej osi. Obecnie zatrudniamy około 40 osób. Roczny obrót firmy to około 10 mln euro. Jesteśmy obecni na paryskiej giełdzie. Firma Cabasse należy obecnie do AwoX, francuskiej firmy zajmującej się oprogramowaniem i urządzeniami multimedialnymi. Od 2000 r. nie jest to już firma rodzinna, jestem tutaj ostatnim Mohikaninem. Do tego, co robię, mam stosunek emocjonalny – jestem uzależniony od muzyki. Kiedyś grałem na bębnach, a jako nastolatek byłem nawet członkiem zespołu rockowego. Teraz chętnie sięgam po muzykę klasyczną. Ogromne, okrągłe kolumny La Sphere napędzał sprzęt kolejnej wysoko cenionej w branży firmy Chord Electronics, której założycielem jest John Franks.

– Zaczynałem 25 lat temu w moim garażu i sprawdzało się to całkiem nieźle przez kilka lat – wspomina John Franks. – Od zawsze byłem wielbicielem elektroniki, sprzętu Hi-Fi i rzecz jasna muzyki. Karierę zawodową zaczynałem jako inżynier zajmujący się elektroniką techniczną. To wtedy zafascynował mnie proces projektowania i tworzenia Hi-Fi. Kiedy założyłem firmę, szybko okazało się, że potrzebna mi będzie pomoc, dlatego powiesiłem ogłoszenie w lokalnym sklepiku. Napisałem, że potrzebuję kogoś do składania elektroniki. Odpowiedziało trzech nastolatków, którzy wkrótce zaczęli dla mnie pracować. Jednym z nich był Matthew Bartlett, który po około 18 miesiącach rozpoczął studia, a potem znalazł inną pracę, ale stwierdził, że najlepiej pracowało mu się ze mną i tak to trwa już od 25 lat. Zatrudniamy obecnie 26 osób, a roczny dochód firmy sięga około 10 mln funtów. Jestem jedynym właścicielem tej firmy. Wciąż czuję się w pełni sił i dostatecznie młody, żeby ją prowadzić. Mam szczęście wciąż pracować ze wspaniałymi ludźmi. Mam wrażenie, że nie ma takiego zadania, któremu nie bylibyśmy w stanie stawić czoła. Oferujemy szeroki zakres produktów – od bardzo dużych wzmacniaczy i przedwzmacniaczy do siedmiu produktów, które należą do gamy Choral, umożliwiającej bardziej awangardową aranżację w nietypowy sposób dzięki różnorodnym podstawom. Najbardziej istotne są dla nas urządzenia wykorzystujące technologię DAC, którą rozwinęliśmy dzięki współpracy z Robertem Wattsem – wybitnym inżynierem technologii cyfrowych.

– Współpracuję z Chord od roku 1998, ale działałem też jako projektant dla innych firm – dodaje Robert Watts. Zaprojektowałem między innymi silikonowe chipy, które zostały opatentowane. Pierwszym projektem, nad którym pracowałem z Johnem, był przetwornik analogowo-cyfrowy DAC 64. Zyskał on już status produktu kultowego, dając początek kolejnym projektom. Nasz najbardziej zaawansowany przetwornik DAC DAVE jest równocześnie cyfrowym przedwzmacniaczem. Czterech cytowanych wyżej prominentnych przedstawicieli branży namówił na przyjazd do Polski Milan Weber, właściciel dystrybucyjnej firmy Voice, która w tym roku obchodzi 20-lecie działania. Przykład Voice dowodzi, że w dziedzinie wysokiej klasy Hi-Fi najlepiej sprawdza się bezpośrednia bliska współpraca z producentami i dystrybutorami. Dla finalnych użytkowników, wśród których dominują zaawansowani hobbyści, ważne jest to, by znakomite urządzenia sygnowali wybitni fachowcy, a nie bezimienni inżynierowie…

Cyfra_czy_analog2– Zawsze słuchałem muzyki i zbierałem płyty, choć ich zdobycie w okresie przed 1989 r. graniczyło z cudem – wspomina Milan Weber. – Dla mnie najważniejsza jest satysfakcja hobbystów takich jak ja, dla których najważniejszymi rzeczami w życiu są muzyka i sposób, w jaki jej słuchamy. To właśnie z myślą o nich stworzyłem portal Fanalog, na którym można znaleźć mnóstwo ciekawych informacji o muzyce, płytach, gramofonach i innych urządzeniach Hi-Fi. Na marginesie – mam wrażenie, że media niesłusznie pogrzebały nadal znakomity standard CD, tak jak to się stało 25 lat temu z czarnymi płytami, które triumfalnie wróciły na rynek. Jerzy Nowak, właściciel firmy Trimex, który od 25 lat sprowadza do Polski sprzęt Hi-Fi czołowych marek, a jednocześnie z niespożytą energią upowszechnia wiedzę o technologiach, od 1993 r. jest bezpośrednim dystrybutorem urządzeń projektowanych przez Petera Lyngdorfa, najważniejszego wizjonera branży; twórcy i szefa kilku znanych firm high-end, w tym: Dali, Snell Acoustics, NAD Electronics oraz Gryphon Audio. Opracował pierwszy na świecie pełny zakres korekcji pomieszczeń DSP oraz zaprojektował pierwszy w pełni cyfrowy, spełniający najbardziej wyśrubowane kryteria wzmacniacz TACT Millennium (w 1998 r.). Jest też założycielem firmy Steinway Lyngdorf, którą powołał wspólnie ze Steinway & Sons – słynnym producentem (od ponad 150 lat) najlepszych na świecie fortepianów.

– Pomysły Petera Lyngdorfa, którego znam osobiście od dwudziestu kilku lat i zdarzało mi się zasugerować mu pewne kierunki rozwiązań, zmieniły nieodwracalnie branżę i będą miały decydujący wpływ na jej rozwój – mówi Jerzy Nowak. – Wzmacniacz Millennium oznaczał prawdziwą rewolucję. Okazało się, że urządzenie cyfrowe może być równie dobre, a nawet lepsze niż zaawansowane konstrukcje analogowe. Chociaż wiedza i rozum podpowiadają mi, by kibicować wzmacniaczom cyfrowym, to serce i lata doświadczeń powodują, że wysoko cenię również wzmacniacze lampowe. Szczególnie godny polecenia jest najnowszy produkt firmy Lyngdorf – wzmacniacz TDAI-2170, który ustanowił nowy standard w odtwarzaniu dźwięku. Jest w pełni cyfrowy, spełnia warunki aktualizacji software’owej, ma modułową konstrukcję wejść i, co szczególnie ważne, technologię korekcji pomieszczeń RoomPerfect. Z mojego punktu widzenia stanowi wzór jakości dźwięku, a w dodatku zachowuje doskonałą relację jakości do ceny.

Spośród firm, które reprezentuje w Polsce Trimex, szczególną rolę odgrywa Unison Research – jeden z najlepszych na świecie producentów wzmacniaczy lampowych, które nie tylko doskonale reprodukują dźwięk, lecz także wyglądają jak technorzeźby. I trudno się temu dziwić, urządzenia te powstają w ojczyźnie designu – we Włoszech. Najdoskonalsze odzwierciedlenie tej idei stanowi wzmacniacz Absolute 845 SE, który znajduje nabywców, choć kosztuje 168 tys. zł. Nie znaczy to, że Unison Research oferuje wyłącznie urządzenia z tak wysokiej półki. Ceny wzmacniaczy zaczynają się od 8 tys. zł. Obecnie firmą kieruje Bartolomeo Nasta, syn założyciela. Podobnie jak w przypadku słynnych manufaktur zegarkowych firma słynie z bezkompromisowego stosunku do kwestii jakości, począwszy od najdrobniejszych elementów, a skończywszy na rozwiązaniach całości. Ograniczając się do wytwarzania zaledwie kilkudziesięciu wzmacniaczy miesięcznie, może spełnić warunki najwyższych standardów technologicznych i technicznych. Jak podkreśla Jerzy Nowak, osoby, które dopiero myślą o zbudowaniu dobrze brzmiącego zestawu Hi-Fi, powinny łukiem omijać wielkie anonimowe sklepy, w których nie mogą liczyć na fachowe doradztwo. Wbrew obiegowym opiniom można kupić dobrze brzmiący zestaw stereo już za 10 tys. zł, a kwota dwa–trzy razy większa pozwala dołączyć do grona prawdziwych audiofilów.